wtorek, 29 czerwca 2010

To nie jest tekst o parytetach

Opinia publiczna w kraju nad Wisłą raz po raz przywołuje na wokandę jeden spośród tak zwanych tematów dyżurnych (nie mylić z sezonem ogórkowym). Z tego powodu regularnie powraca do mediów kwestia edukacji seksualnej - skostniałej i mało skutecznej. navaira zanalizował tekst Magdaleny Środy sprzed dekady niespodziewanie odświeżony przez internetowe wydanie Wysokich Obcasów i, choć całość, jak to zwykle bywa na jego blogu, ma wydźwięk humorystyczny, wnioski z lektury są raczej gorzkie. Dlaczego? Ponieważ od momentu popełnienia przez feministkę tekstu pod tytułem Taniec z melonem czyli kobieta mężczyzna i seks, niewiele się zmieniło (artykuł, niestety nie jest już dostępny na stronie).

Protestuję przeciwko temu, jaki obraz płci i ich ról prezentują podręczniki wzięte pod lupę przez Środę i "nauczyciele" przedmiotu o kolosalnym dla młodego człowieka znaczeniu, jakim jest wychowanie do życia w rodzinie. Że te konkretne pozycje są już wycofane ze szkół? Nie szkodzi, z pewnością nie zabraknie 'bogobojnych i moralnych' autorów, którzy nie potrafią, lub co bardziej prawdopodobne - w ogóle nie zamierzają, oddzielić rzetelnych, naukowych faktów (przede wszystkim z dziedziny fizjologii, psychologii i seksuologii) od opinii, co do, których wiadomo, że są jak dupa - każdy ma własną, i światopoglądowej indoktrynacji. Nie zabraknie też Pań Jadwig, które dziergając na drutach czapeczki dla swoich licznych wnucząt, będą rozwodzić się nad zaletami kalendarzyka małżeńskiego (nie NPR z metodą objawowo-termiczną, która, po pozbawieniu jej kościelnej otoczki, zyskuje coraz więcej zwolenniczek wśród aktywnych, młodych kobiet), prezerwatywy i HIV pomijając pogardliwym milczeniem.
Pań Jadwig, które z iście maniackim uporem będą nakłaniać dziewczęta do zachowania czystości przedmałżeńskiej, bo "tak należy". Pań Jadwig, które nawet słowem nie zająkną się, że na świecie istnieje więcej niż jedna - heteroseksualna - orientacja seksualna. Pań Jadwig, które będą hołdować idiotycznemu przekonaniu, że tamponem można sobie uszkodzić błonę dziewiczą, więc są niewskazane dla młodych dziewcząt, a w ogóle, to są niewskazane dla nikogo. Pań Jadwig tak odstręczająco nudnych i nieżyciowych, że uczniowie zrobią wszystko, byle tylko nie słuchać.
Egzemplarz Pani Jadwigi, z którym przyszło mi się potykać na lekcjach WDŻwR pięć lat temu, miał niełatwe zadanie - zrealizować trzyletni program w rok, ponieważ "szkoda godzin lekcyjnych w dalszych klasach" (cyat z Jego Wysokości Dyra). Program ten zawierał oczywiście charakterystyki dziewcząt i chłopców, z (jakżeby inaczej) naciskiem na to, że dziewczęta są wrażliwe (bo facet ma być twardy niczym T-800), emocjonalne, że rządzą nimi hormony i generalnie są krzyżówką rozhisteryzowanej macicy, waginy i Troskliwego Misia, który tak bardzo wszystkich kooooooocha. A samcy są zdecydowani, przedsiębiorczy, inicjatywa zawsze leży po ich stronie (no bo w końcu rozpoczęcie flirtu z chłopakiem, do którego żywi się cieplejsze uczucia to wstyd na całą wieś!), ponadto facet ma dzielnie i dumnie na swej wzwiedzionej kuśce dzierżyć ciężar utrzymania rodziny, a jedyne, do czego się przydaje przy dziecku w wieku poniżej lat trzech, to kąpiel (dobre i to), bo taki ojczulek nic, tylko czeka, żeby potomkiem miotnąć o podłoże.
Jakoś nie widzę siebie w takim układzie. Mojego partnera zresztą również.
I nie, nie jestem oszalałą feministką, która ostentacyjnie obnosi niewydepilowane nogi i z pianą na ustach kroczy w pierwszym szeregu na manifie. Lubię i potrafię gotować, dzieci nie uciekają przede mną na drzewa, a naprawianie drobnych usterek odzieży ukochanego czy przygotowywanie mu kanapek na uczelnię sprawia mi przyjemność, ponieważ go kocham.
Niemniej, nie wyobrażam sobie sprowadzenia mnie do roli dodatku do mężczyzny, jakiejś osobliwej na nim narośli, która to narośl całymi dniami, z obowiązkowym drżeniem serca, przestawia kwiaty na oknie, zastanawia się, czy jej pan i władca spostrzeże nowe firanki, oraz przygotowuje trzydaniowy obiad. A wieczorami oddaje mu się w ciszy i z pokorą.
Wydawałoby się oczywiste, że dziś nie trzeba nikogo przekonywać, że kobiety z sukcesem mogą realizować się w pracy naukowej, podróżować po całym świecie, pełnić wysokie urzędy (Margaret Thatcher, Angela Merkel, czekamy na Polskę) albo, jeśli taka ich wola, wybrać życie w pojedynkę lub z drugą kobietą. I, że nie ma żadnych, powtarzam, żadnych logicznych przesłanek przemawiających za tym, aby uważać którąś z płci za gorszą (ponoć Korwin chciałby odebrać kobietom prawa wyborcze, jak uroczo).
Czeka mnie na tym gruncie jeszcze wiele rozczarowań.

A co do tytułowych parytetów - uważam, że są zbędne.

Obrazek z nieszczęsną dziewczynką z książką pochodzi stąd

5 komentarzy:

  1. Jesteś zadowolona z obecnej polityki?
    Parytety nie są obietnicą zmiany obecnej polityki. One są jej zmianą.
    I ręka w górę ten, kto nie chce więcej kobiet w polityce.
    pozdrawiam
    Jand

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakubie, osobiście bardzo wątpię, czy parytety są magiczną różdżką, która diametralnie zmieni polską politykę. Marzy mi się sytuacja, że za kandydatem/ką przemawiają wyłącznie kompetencje. Parytety wydają mi się dość sztuczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry wpis, najlepszy od dłuższego czasu. ;P
    Co do parytetów: zgadzam się z Zir. (odnośnie powyższego komentarza)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie napisane. Stylem coraz lepiej Ci idzie :D
    Poza tym lubię ser, a każdy ser powinien nosić spodnie, bo z mleka jest zrodzony a rolą jogurtu jest dzieci chować. Stąd wniosek że serek homogenizowany to wypaczenie.
    Podręczniki szkolne takie już są, że często w najbardziej jaskrawy sposób ukazują to, w co chcieliby wierzyć ci którzy dopuszczają je do użytku - dobrze że ludzie tak, jak Ty, zwracają na to uwagę i nie przyswajają ślepo treści z nich.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Piro

    Najlepszy, bo od dłuższego czasu żadnego innego nie było, oczywiście? ; ]

    @Borys
    Dziękuję za komplement, choć nie wiem, czy jest uzasadniony. :P
    A ja, póki dycham i póki mam władzę w palach, żeby pisać, będę piętnować idiotyzmy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz i zachęcam do ponownych odwiedzin. Osoby niezalogowane proszę o postępowanie zgodnie ze schematem: 1 i 2.